` Miłość, to
jakby dać komuś władzę, by mógł Cię zabić.
O ileż
łatwiej jest stanąć? O ileż łatwiej jest przestać walczyć? O ileż łatwiej jest
po prostu trwać? Dać ponieść się nurtowi? Bo sądzimy, że nie mamy siły dalej
brnąć przez tłum? Bo nie mamy siły podnieść głowy wysoko, popatrzeć przed siebie
z siłą, która w nas drzemie i której nikt nie może nam wyrwać? A więc
zatrzymujemy się w pewnym momencie swojego życia i zastanawiamy się dokąd tak
naprawdę zmierzamy. Nie przytrafi się nam to raz czy dwa, ale pewnie kilka razy
w ciągu całego życia. Wtedy najczęściej czekamy na bodziec zewnętrzny, który
pchnie nas do przodu. Da powód. Tym bodźcem może być dosłownie wszystko, wszystko
co ma dla nas jakąkolwiek wartość.
Ja obecnie stoję
tylko pośrodku i rozglądam sie na boki, szukając Ciebie. Mojego powodu by
ruszyć dalej. Ponieważ każdy dzień nie różni się niczym od poprzedniego.
Ponieważ każdy dzień jest przepełniony tęsknotą. Czuję się trochę tak jakby
ktoś zamknął mnie w pokoju, w czterech ścianach stworzonych ze szkła, które
ktoś obficie oblał czarną farbą, a ja rozpaczliwie pragnąć światła, siadłam w
jednym kącie i drapię paznokciami wyschniętą farbę by dojrzeć choć kawałek
światła. Światło daje nadzieję, czy tak?
- Co Ty
robisz? - Zapytało życie.
- Pakuję
manatki.
- Przecież to
dopiero ¼ Twojego życia, nie dramatyzuj…
- Na więcej
nie mam siły - Westchnęła.
- Tchórz.
Nic nie odpowiedziała.
- TCHÓRZ! - Krzyknęło życie.
- Odchodzę -
Powtórzyła rozpaczliwie pragnąc w to uwierzyć.
- Głupia!
Nigdy nie odejdziesz, jesteś jak kobieta w patologicznym związku. Ciągle
będziesz się łudzić, że coś się zmieni, bo kochasz. A to się NIGDY nie zmieni -
wycedziło przez zęby życie, a następnie bezczelnie roześmiało się jej w twarz.
Więc… ENJOY
;)
jesienna melancholia! ;/
OdpowiedzUsuń